piątek, 16 maja 2014
World War Z, Max Brooks
Zachęcona opiniami o książce i po obejrzeniu ciekawej ekranizacji sięgnęłam z wielką przyjemnością po ten tytuł. Niestety książka ta okazała się być wielkim rozczarowaniem. Zawarte w tej pozycji relacje naocznych świadków Wielkiej Paniki nie bardzo mnie wciągnęły. Jedyny plus to sama oprawa graficzna książki i interesujące grafiki przedstawiające zombie.
O zombie, straszliwej pandemii, upadku naszej cywilizacji pisało już wielu autorów.
„World War Z” – w przeciwieństwie do „Zombie survival” przyjmuje zupełnie inną formę. Jest raczej zbiorem relacji ludzi, którym udało się przetrwać pandemię i przeżyć w świecie zdominowanym przez nieumarłe istoty.
Po przeczytaniu dość obszernej pozycji pana Brooksa w pamięci utkwiło mi jedno zdanie „Kompletny upadek jakiejkolwiek organizacji, porządku, władzy, wszystkiego” . Oddaje to wszystkie opisane wydarzenia, próby atakowania i obrony przez zombie, losy ludzi zmuszonych do życia w trakcie wybuchu pandemii.
Wstęp jest relacją osób, które opowiadały o pierwszych doniesieniach na temat dziwnych zachorowań w Zjednoczonej Republice Chińskiej, Ludowej Republice Tybetu, Grecji, Brazylii, Federacji Zachodnich Indii, Izraelu, Palestynie. W opiniach tych ludzi z różnych krajów świata pojawiają się wręcz identyczne doniesienia. Występuje zawsze ten sam schemat: umierają -> niespodziewanie ożywają -> zachowują się bardzo charakterystycznie np. utykają na jedną nogę, z ich trzewi sączy się ciemna ciecz.
Ludzie zaczynają spekulować na temat tysięcy, wręcz milionów zainfekowanych, czego powodem mogą być nielegalne przeszczepy organów z czarnego rynku. Wśród ludzi wzrasta panika, bezradność, rozpacz. Życie staje się codzienną walką o przetrwanie. Pojawiają się oskarżenia skierowane w kierunku władz i CIA o brak działania, niewiedzę. Rozpoczyna się Wielka Panika. Wśród ludności cywilnej chodzą glosy, iż zainfekowani umierają na skutek afrykańskiej wścieklizny. Koncerny farmaceutyczne produkują lekarstwo, które promują media i władze, mające zwalczać wściekliznę i tym samym leczyć zainfekowanych. Jednak okazuje się, że Phalanx – cudowne lekarstwo, pełni rolę placebo.
Aby przeżyć, ludzie tworzą tzw. sąsiedzkie patrole. Sami cywile zaczynają się zbroić, by przeżyć w tym zainfekowanym świecie.
Niektórzy jeszcze wspominają o udziale czteronożnych psich-żołnierzy, którzy z początku tylko wyszukiwali zainfekowanych, później zaś urządzali tzw. nęcenie, czyli przyciąganie hordy zombie do linii strzału.
Zakończeniem książki są relacje osób, którym udało się przeżyć i którzy opowiadają, jak świat podnosi się po wielkiej Panice i terrorze zombie.
Sama książka bardzo mnie rozczarowała. Wiele relacji było dla mnie za długich i nic nie wnoszących. Brakowało mi relacji bardziej ludzkich, relacji zwykłych ludzi. Nie czytałam tej pozycji z przyjemnością.
Ocena: 3/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Słyszałam tylko o filmie ;) co prawda lubię zombie, ale niska nota mnie odstraszyła :)
OdpowiedzUsuńNiestety ja również się rozczarowałam po przeczytaniu książki, a szkoda...
Usuń