World War Z, Max Brooks

 

Tytuł oryginału: World War Z. An Oral History of the Zombie War.

Wydawnictwo:  Zysk i S-ka

Data wydania: maj 2013

Liczba stron: 544

Język: polski


Zachęcona opiniami o książce i po obejrzeniu ciekawej ekranizacji sięgnęłam z wielką przyjemnością po ten tytuł. Niestety książka ta okazała się być wielkim rozczarowaniem. Zawarte w tej pozycji relacje naocznych świadków Wielkiej Paniki nie bardzo mnie wciągnęły. Jedyny plus to sama oprawa graficzna książki i interesujące grafiki przedstawiające zombie.
 

 

O zombie, straszliwej pandemii, upadku naszej cywilizacji pisało już wielu autorów.
Tym bardziej, że jest to współcześnie bardzo poczytny temat. Stał się on również hitem na ekranach kin czy głównym wątkiem wielu seriali.
Motyw „Zombie” opanował świat. W przenośni i dosłownie.
Jednak chyba najbardziej znanym autorem, który podejmuje tę tematykę jest Max Brooks, autor światowego hitu pt. „Zombie survival” – swoistego rodzaju przewodnika ukazującego różne techniki przeżycia wśród zgrai nieumarłych.
 

„World War Z” – w przeciwieństwie do „Zombie survival” przyjmuje zupełnie inną formę. Jest raczej zbiorem relacji ludzi, którym udało się przetrwać pandemię i przeżyć w świecie zdominowanym przez nieumarłe istoty.
 

Po przeczytaniu dość obszernej pozycji pana Brooksa w pamięci utkwiło mi jedno zdanie „Kompletny upadek jakiejkolwiek organizacji, porządku, władzy, wszystkiego” . Oddaje to wszystkie opisane wydarzenia, próby atakowania i obrony przez zombie, losy ludzi zmuszonych do życia w trakcie wybuchu pandemii.
Autor książkę podzielił na swoistego rodzaju wstęp, rozwinięcie i zakończenie.

 

Wstęp jest relacją osób, które opowiadały o pierwszych doniesieniach na temat dziwnych zachorowań w Zjednoczonej Republice Chińskiej, Ludowej Republice Tybetu, Grecji, Brazylii, Federacji Zachodnich Indii, Izraelu, Palestynie. W opiniach tych ludzi z różnych krajów świata pojawiają się wręcz identyczne doniesienia. Występuje zawsze ten sam schemat: umierają -> niespodziewanie ożywają -> zachowują się bardzo charakterystycznie np. utykają na jedną nogę, z ich trzewi sączy się ciemna ciecz.
 

Ludzie zaczynają spekulować na temat tysięcy, wręcz milionów zainfekowanych, czego powodem mogą być nielegalne przeszczepy organów z czarnego rynku. Wśród ludzi wzrasta panika, bezradność, rozpacz. Życie staje się codzienną walką o przetrwanie. Pojawiają się oskarżenia skierowane w kierunku władz i CIA o brak działania, niewiedzę. Rozpoczyna się Wielka Panika. Wśród ludności cywilnej chodzą glosy, iż zainfekowani umierają na skutek afrykańskiej wścieklizny. Koncerny farmaceutyczne produkują lekarstwo, które promują media i władze, mające zwalczać wściekliznę i tym samym leczyć zainfekowanych. Jednak okazuje się, że Phalanx – cudowne lekarstwo, pełni rolę placebo.
Również władze amerykańskie i każdego innego państwa z początku myślą, iż ich oddziały i specjalistyczny sprzęt jest w stanie zapobiec rozprzestrzeniającej się fali zombie, jednak z czasem i oni tracą wszelką nadzieję, wpadają w panikę zwłaszcza wtedy, gdy ponoszą klęskę w starciu tysiącami zombie. Doznają jedna po drugiej porażek militarnych, taktycznych, a ich broń nie odnosi zamierzonego skutku. Wśród społeczeństwa panuje ogromna panika. Ludzie zaczynają kierować się swoimi pierwotnymi instynktami. Napadają, okradają, włamują się do innych domów, byle tylko przetrwać. Dopuszczają się nawet morderstw, byle by samemu ujść z życiem, przetrwać. Z nikąd nie ma pomocy.
Ludzie wierzą, jednak w to, co mówi czwarta władza. Media bowiem podają jedną informację: „Należy udać się na północ”. Wielu upatruje w tej podróży swojego być albo nie być. Porzucają wszystko i udają się w zimowe tereny. Liczą, że przeżyją.
 

Aby przeżyć, ludzie tworzą tzw. sąsiedzkie patrole. Sami cywile zaczynają się zbroić, by przeżyć w tym zainfekowanym świecie.
Wśród ludzi jednak można również spotkać tych, którzy upodabniają się do zombie, są to tzw. quslingi – żyjący ludzie z zaburzeniami psychicznymi, ale zachowujący się jak nieumarli. Wydają takie same głosy, gryzą innych ludzi, poruszają się w taki sam sposób. Wśród niektórych ludzi pojawiają się nawet glosy o uczłowieczenie zombie, ich zaadaptowanie do życia z ludźmi, ich oswojenie.
 

Niektórzy jeszcze wspominają o udziale czteronożnych psich-żołnierzy, którzy z początku tylko wyszukiwali zainfekowanych, później zaś urządzali tzw. nęcenie, czyli przyciąganie hordy zombie do linii strzału.
 

Zakończeniem książki są relacje osób, którym udało się przeżyć i którzy opowiadają, jak świat podnosi się po wielkiej Panice i terrorze zombie.
 

Sama książka bardzo mnie rozczarowała. Wiele relacji było dla mnie za długich i nic nie wnoszących. Brakowało mi relacji bardziej ludzkich, relacji zwykłych ludzi. Nie czytałam tej pozycji z przyjemnością.
A szkoda, mogłaby być taka ciekawa…

 

Ocena: 3/6
 

S.P.

2 komentarze :

  1. Słyszałam tylko o filmie ;) co prawda lubię zombie, ale niska nota mnie odstraszyła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ja również się rozczarowałam po przeczytaniu książki, a szkoda...

      Usuń

Silviana © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka