poniedziałek, 5 maja 2014
Ultrafiolet, Serge Joncour
Udało mi się w końcu ją całą przeczytać. Jednak nie spełniła moich żadnych oczekiwań.
Zachęcający opis na okładce sugerujący, iż będzie to naprawdę dobry kryminał psychologiczny na miarę grozy jak z filmów Hitchcocka był opinią nad wyraz. W żadnym fragmencie tej książki nie doświadczyłam uczucia grozy, niepewności czy też strachu.. Można rzec, że nie doświadczyłam żadnego głębszego uczucia.
Również sama historia była w miarę przewidywalna. Dla mnie ta książka była … nijaka. Jednym jej pozytywnym walorem były krótkie rozdziały, po których mogłam z ogromną ulgą odetchnąć.
„Ultrafiolet” autorstwa Serge Joncour’ta to całkiem krótka opowieść przenosząca czytelnika nad samo wybrzeże Bretanii. Czytelnik poznaje rodzinę mieszkającą w przepięknej posiadłości.
Główną osią wydarzeń jest zaś przybycie do rodziny nieznajomego, który podszywa się pod dobrego znajomego syna Phillipa. Swoim urokiem i aparycją zdobywa serce wszystkich domowników. Nikt jednak się nie spodziewa, że jego przybycie zwiastuje wiele trudnych chwil dla tej rodziny…
Książka kończy się morderstwem czy też jego próbą..
Po tej książce pozostało jedno wielkie rozczarowanie…
Ocena: 0/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Kolejna książka, którą trzeba omijać :)
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam. :)
Usuń